Drugi dzień w szkole. To trochę
dziwnie brzmi. Powinno to nastąpić dwa tygodnie temu, ale dzieje się dopiero
teraz. Byłam trochę zdenerwowana, lecz nie tak bardzo jak kilkunastoma dniami. Musiałam
wstać bardzo wcześnie, ponieważ miałam na 8:00. Poszłam do łazienki, wykonać
poranną toaletę. Później stanęłam przed problemem, który ma prawie każda
kobieta. Mianowicie- „W co mam się ubrać?” Po kilkuminutowym grzebaniu w półce
wybrałam czarne dżinsowe rurki i biały luźny T- shirt z nadrukiem. Wzięłam
torbę i zeszłam do kuchni, aby zjeść śniadanie. Mama miała na później do pracy,
więc przygotowała mi posiłek. Byłam jej bardzo wdzięczna. Wymieniłam z nią parę
słów i musiałam iść. Nałożyłam czarne Conversy oraz ramoneskę w panterkę i
wyszłam. Miałam jeszcze sporo czasu, dlatego nie czułam potrzeby spieszenia się
do szkoły. Szłam zatłoczoną ulicą. Ludzie pędzący do szkoły, pracy. Widok,
który towarzyszył mi na co dzień. Nim się nie obejrzałam byłam po szkołą.
Jeszcze rano nie stresowałam się za bardzo, ale przed tym budynkiem serce
zaczęło mocniej bić. Jeszcze nie wiedziałam, iź tego dnia moje życie kompletnie
wywróci się do góry nogami. ~~Dam radę- pomyślałam i powolnym krokiem zbliżałam
się do mojego liceum. Po wejściu do
niego skierowałam się pod salę, w której miałam mieć pierwszą lekcję- biologię.
Nie obyło się bez pytań o położenie tej sali. Dzięki temu dotarłam tam bez
problemu. Czułam się trochę zagubiona. Na szczęście zadzwonił dzwonek. Cała
klasa weszła do klasy i czekała na nauczyciela. Usiadłam tam, gdzie było wolne
miejsce, czyli w drugiej ławce w środkowym rzędzie. Nikt w niej nie siedział, więc
byłam skazana na „samotność”. Mi to odpowiadało, ponieważ żadna osoba nie
przeszkadzała w czasie lekcji. Siedziałam i przeglądałam podręcznik, gdy
usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Podejrzewałam, iż to nauczyciel, ale nie
zaszczyciłam go spojrzeniem. Bardzo lubiłam biologię, dlatego byłam z niej
kujonką. Wiedziałam z niej dużo i jak wspomniałam wcześniej nawet wygrałam
olimpiadę. Gdy nauczyciel zaczął czytać obecność, oderwałam się od książki. Spojrzałam
w stronę biurka i mnie po prostu zatkało. Szczęka opadła na pięć kilometrów.
Moim nauczycielem od biologii był… Adam. Nie wiedziałam, co robić.
~~Może
mnie nie rozpozna. Pff, musiałby być idiotą. Boże! Co ja plotę. Chyba mi na
mózg padło! Ogarnij się, Anka! Ogarnij!~~
Z
niepokojem czekałam, kiedy wyczyta moje nazwisko. Po chwili…
- Anna Lewandowska.
- Obecna- odpowiedziałam i podniosłam rękę.
Gdy spojrzał na mnie widziałam, iż nie był w ogóle zaskoczony. Przyglądał się mi przez krótką
chwilę, po czym:
- Widzę, że nie było Cię jeszcze na żadnej lekcji.- mówił kartkując dziennik.- Masz tydzień na nadrobienie materiału. Musisz jeszcze zostać po lekcji, abym przedstawił Ci pokrótce Przedmiotowy System Oceniania i inne istotne sprawy- mówił spokojnie. W jego oczach widziałam radość?
- Dobrze- odpowiedziałam.
Adam.
Nie, teraz pan Roztocki dokończył sprawdzanie obecności. Następnie przystąpił
do lekcji.
- Na ostatnich dwóch lekcjach przypominaliśmy najważniejsze informacje na temat grup systematycznych. Kto chce na ocenę opowiedzieć na ten temat?
Jak
słyszałam moja klasa była bardzo dobra. Jednak nikt nie chciał się zgłosić.
Wiedziałam, iż nie było mnie na żadnej lekcji, ale grupy systematyczne miałam w
małym paluszku. Przygotowywałam je na konkurs w drugiej klasie gimnazjum. Postanowiłam
się zgłosić. Podniosłam rękę do góry. Zdziwienie pana Roztockiego było duże.
- ·Przecież nie było Cię, jak to omawialiśmy. Wiem, że miałaś wypadek i masz czas ochronny, by wszystko nadrobić.- powiedział.
- Wiem, ale chciałabym odpowiadać.- odpowiedziałam zdecydowanie.
- Niech będzie. Proszę o scharakteryzowanie grup systematycznych i podanie ich podstawowych przedstawicieli…
Mówiłam
jak zahipnotyzowana. Wpatrzona w tablicę, opowiadałam o kręgowcach i
bezkręgowcach. Moja odpowiedź była
długa, bo dwudziestopięciominutowa. Po omówieniu wszystkich zagadnień,
spojrzałam na klasę i nauczyciela. Na ich twarzach malowało się ogromne zdumienie.
- Szczerze powiedziawszy, nie spodziewałem się takiej odpowiedzi.- powiedział pan Roztocki.- Wiedziałem, iż w tej klasie jest laureatka olimpiady z tego przedmiotu, ale poziom Twojej wiedzy na ten temat jest ogromny. Nie mam w zwyczaju stawiać szóstek za odpowiedzi ustne, lecz chyba bym Cię niesprawiedliwe potraktował, gdybym jej nie wstawił.
Bez
słowa usiadłam w ławce. Bardzo się cieszyłam z oceny. Nim się obejrzałam,
skończyła się lekcja. Musiałam jeszcze zostać na chwilę. Podeszłam do biurka.
- Proszę Pana, miałam zostać po lekcji.- powiedziałam niepewnie. Czułam, że nie wezwał mnie do siebie odnośnie spraw organizacyjnych. Nie myliłam się.
- Tak. Chciałbym Cię przeprosić. Nie mogłem do Ciebie przyjść, ponieważ w tym samym dniu, co rozmawialiśmy, moja mama zmarła i musiałem natychmiast jechać do Warszawy. Wiem, że mogłem Cię poinformować, ale nie miałem do tego głowy i możliwości. Gdy wróciłem, od razu przyjechałem do szpitala, jednak Ciebie już wypisali.- mówił bardzo przygnębiony.
- Rozumiem i bardzo Panu współczuję, ale Pan nie musi mi się tłumaczyć.- odpowiedziałam.
- Wiem, że nie muszę, lecz chcę. Nie mogę już trzymać tego w tajemnicy, Gdy po wypadku codziennie przychodziłem do szpitala i wpatrywałem się przez szybę, jak leżysz nieprzytomna, byłem bardzo smutny. Przed zdarzeniem widziałem Cię w galerii handlowej. Bardzo mi się spodobałaś. Chciałem już podejść, ale zadzwonił Ci telefon i zmierzałaś ku wyjściu. Postanowiłem iść za Tobą. Gdy zobaczyłem jak samochód uderza, dostałem szoku. Jednak szybko pobiegłem Ci pomóc. Od tego wydarzenia cały czas myślałem o Tobie. Nie zapomnę nigdy tego długiego oczekiwania na zakończenie operacji. Miałem nadzieję, iż wszystko będzie dobrze. Później podniesiony na duchu pomyślną operacją, czekałem na Twoje obudzenie. Nawet w pracy nie mogłem się skupić. Gdy w poniedziałek zrezygnowany przyszedłem i zobaczyłem przez szybę, iż jesteś przytomna, nie mogłem opanować radości. Gdy byłem w Warszawie, na pogrzebie matki uświadomiłem sobie, że Cię kocham.