Obserwatorzy

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział III

         Auto uderzyło we mnie. Upadałam i natychmiast straciłam przytomność. Obudziłam się w szpitalu. Na początku nie mogłam otworzyć oczu, ponieważ powieki były strasznie ciężkie. Gdy się przemogłam, obraz był bardzo rozmazany. Dopiero po chwili widziałam w miarę normalnie. Zauważyłam siedzącą przy mnie zapłakaną mamę i lekarza. Gdy zobaczyła, iż wybiłam się ze snu, zaczęła mocno szlochać.
  • Córeczko, wreszcie się obudziłaś. Nie wiesz, jak ja się o Ciebie bałam.
  • Mamo, co się stało?- spytałam zdezorientowana.
  • Samochód Cię potrącił.
Wszystkie wspomnienia wróciły. Czerwony samochód pędzący wprost na mnie ... Do dziś na samą myśl przechodzą mnie ciarki
  • Mamo, wszystko pamiętam. Auto uderzyło we mnie. Czy wszystko będzie w porządku?- spytałam się zdezorientowana.
  • Na pewno tak..- odpowiedziała.
Nigdy nie widziałam swojej rodzicielki w takim stanie. Jej zawsze radosne oczy były przygaszone. W tamtej sytuacji przekonałam się, iż dobro dziecka jest dla matki najważniejsze i gdy coś mu się stanie odchodzi od zmysłów. Matczyna miłość- bezgraniczna, na zawsze …
  • Najgorsze chwile masz za sobą. Przeszłaś operację. Jeszcze musimy wykonać badania. Po nich wszystko będzie jasne- wtrącił lekarz stojący za moją matką.
  • A ile czasu upłynęło od wypadku?
  • Tydzień.- odpowiedział mi lekarz.
  • Mamo, chce mi się spać.
  • Dobrze córeczko, to śpij.
Byłam załamana. Tydzień życia zmarnowany. Czułam się okropnie. Obawiałam się, że nie mówili mi całej prawdy. Jednak miałam nadzieję, iż moja intuicja tym razem mnie zawiedzie.                       
      Obudziłam się rano. Mojej mamy nie było. Nawet się cieszyłam. Chciałam zostać wtedy sama. Rozglądałam się po sali. Była ona mała, bo dwuosobowa, ale na drugim łóżku nie leżał żaden pacjent. Ściany były szare. Na pierwszy rzut oka było widać, iż nie malowano tam przez długi czas. Obok mojego żelaznego łóżka stała mała półka. Były na niej piękne kwiatki. Na pewno przyniosła je moja mama. Tylko dlaczego nie widziałam ich wcześniej. Postanowiłam się nie przejmować takimi bzdurami. Leżałam tak i leżałam. Zaczęłam się strasznie nudzić. Nie miałam telefonu, ani laptopa. Po prostu masakra. Leżałam i leżałam. Nie spodziewałam się, że wizyta, która za chwilę się odbędzie, diametralnie zmieni moje życie. Chciałam uciąć sobie drzemkę, ale usłyszałam czyjeś kroki. Byłam pewna, iż to moja mama.
  • Mamo, nie wiesz jak się cieszę, że przyszłaś. Tu są straszne nudy. Nie mam komputera, ani telefonu. Czy mogłabyś mi je przynieść?- mówiłam z zamkniętymi oczyma.
Usłyszałam cichy śmiech. No nie. Moja rodzicielka się ze mnie śmieje.  
  • Ależ to nie jest śmieszne. Ja tutaj umieram z nudów. Zamiast siedzieć w szkolnej ławce i się kształcić, marnuję swoje jakże cenne życie na leżeniu w szpitalu- mówiłam dalej z zamkniętymi oczami.
  • Podejrzewam, że nie jestem Twoją mamą.
Gdy usłyszałam męski głos, zamarłam. Jak ja mogłam z siebie zrobić taką idiotkę. Otworzyłam oczy i zobaczyłam pokładającego się ze śmiechu mężczyznę. Był bardzo przystojny i wysoki. Miał dość krótkie brązowe włosy, duże zielone oczy i kilkudniowy zarost. Ideał.
  • Czy mógłby pan przestać się ze mnie śmiać?- spytałam się wyraźnie podirytowana.
  • Nie.- odpowiedział i znów wybuchł śmiechem.

~~ Jaki on ma piękny uśmiech … Anna! Przestań!~~
  • Wiem, że mogłam upewnić się, kto do mnie przychodzi, ale uważam, iż pana zachowanie jest po prostu karygodne. Naśmiewanie się z osoby, która przeżyła poważny wypadek, chyba nie jest zbyt rozsądne.- udawałam powagę i zażenowanie całą sytuacją. Chciałam wybuchnąć śmiechem, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Czekałam na odpowiedź.
  • Jestem świadomy ryzyka wynikającego z denerwowania chorej osoby, ale sposób, w jaki mówiłaś oraz Twój ton był po prostu rozbrajający..- mówił rozbawiony.
  • Sądzę, iż jednak pan nie zdawał sobie sprawy. Jednak wybaczę panu, ponieważ każdy popełnia błędy.- Wtedy już nie wytrzymałam. Wybuchłam śmiechem.
  • Wydaję mi się, że już się na mnie nie gniewasz.
  • Pewnie, że nie. A tak w ogóle, kim pan jest?
Z tym pytaniem, uśmiech na jego twarzy znikł. Wdarła się powaga i troska.
  • Udzieliłem Ci pierwszej pomocy i zadzwoniłem na pogotowie. Przychodziłem tu codziennie, ponieważ chciałem zobaczyć, czy z Tobą wszystko dobrze..- odpowiedział spokojnie. Bardzo intensywnie mi się przyglądał.
  • Nie wiem, co powiedzieć. Bardzo dziękuję za pomoc, ale nie musiał pan tutaj przychodzić.- odpowiedziałam. Byłam mu wdzięczna. Niektórzy ludzie są naprawdę dobrzy.
  • Wiem, że nie musiałem, ale chciałem.- odpowiedział się uśmiechając.- A jak masz na imię?
  • Ania.- A pan?
  • Adam.
  • Bardzo ładne imię. - powiedziałam, a on się lekko uśmiechnął.
  • Twoje też.- uśmiech nie schodził mu z twarzy.- Mów do mnie po prostu Adam, ok?
  • Dobrze.- posłałam mu bardzo ładny uśmiech.

~~Jaki on przystojny, męski. Ten uśmiech, głos… Mogłabym go słuchać godzinami.~~

Rozmawialiśmy jeszcze przez parę minut. Okazało się, iż kwiaty są od niego. Jak było mi miło. Nigdy wcześniej nie dostałam takiego prezentu. Musiał iść. Powiedział, że odwiedzi mnie jeszcze, więc znów będzie okazja do rozmowy. Cieszyłam się z tego.

~~Może ten czas w szpitalu upłynie szybko i nie będę się tak strasznie nudziła.-pomyślałam         .            
     
          Około godziny 15 przyszła moja mama. Bardzo się ucieszyłam na jej widok.
  • Przepraszam Cię, że dopiero teraz przyszłam, ale musiałam załatwić bardzo ważne sprawy.- mówiła smutna.
  • Mamo, nie tłumacz się. Przecież nie musisz siedzieć przy mnie cały czas. Powinnaś odpocząć. Widzę zmęczenie na Twojej twarzy.
  •  Ale …
  • Nie ma żadnego ale. Musisz wreszcie się dobrze wyspać i mną się tak nie przejmuj. Przynieś mi tylko telefon i laptopa. Będzie mi miło, kiedy mnie odwiedzisz, ale bez przesady. Jestem już dużą dziewczynką.- powiedziałam spokojnie, ale też z powagą.
  • No dobrze, niech Ci będzie. Jutro wszystko przyniosę. Ale chyba mogę trochę teraz z moją córeczką posiedzieć?
  • Pewnie..- roześmiałam się.
Po długiej rozmowie z mamą byłam wykończona. Przed snem myślałam o Adamie… Jednak nie robiłam tego zbyt długo, ponieważ szybko zasnęłam.  








1 komentarz:

Nie lubię spamu. Wchodzę na blogi, których użytkownicy komentują zamieszczone przeze mnie posty.