Obserwatorzy

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział IV

W szpitalu leżałam jeszcze przez pięć dni. Liczne badania, które mi wykonano nie wykazały na szczęście żadnych uszkodzeń, chorób. Strasznie się bałam, ale moja cudowna intuicja tym razem mnie zawiodła. Wreszcie zobaczyłam rozpromienioną twarz rodzicielki i cieszyłam się, że ma jeden problem mniej. Ojciec nawet do mnie zadzwonił. Nie zdarzało mu się to często. Miałam do niego za to duży żal. Od kiedy znalazł sobie nową młodszą kobietę i zaczął układać sobie z nią życie, zapomniał o mnie. Raz w roku, na urodziny przysyłał mi drobny prezent. To wszystko. Zamiast przyjechać w odwiedziny do córki lub zaprosić ją do siebie, chociaż na parę dni, miał wszystko gdzieś. Jedną stroną medalu był fakt, iż gdybym przyjechała do niego, to musiałabym oglądać jego blondynę, co nie było zbyt atrakcyjnym zajęciem. Brakowało mi ojca. Będąc jeszcze małą dziewczynką zawsze był moim towarzyszem zabaw. Pamiętam jak pewnego dnia zrobił mi niespodziankę. Otóż kupił mi wymarzony basen. Później, kiedy miał czas po pracy, przesiadywał w nim i bawił się ze mną. Gdy miałam 13 lat zdradził mamę ze swoją sekretarką (jest z nią do dziś- rzadko to się zdarza). Uważałam, iż jeżeli zdradził ją, to też całą rodzinę. Ciężko było mi wybaczyć, ale czas leczy rany. Rozmowa z nim była dość przyjemna. Porozmawialiśmy chwilę. Byliśmy zmuszeni zakończyć konwersację, ponieważ musiał jechać do klienta. Adam. Od ostatniej wizyty nie przyszedł mnie. Nie wiedziałam, dlaczego. Było mi smutno.

~~Tak dobrze mi się z nim rozmawiało. Może tylko mi? Sądziłam, iż naprawdę mnie polubił. Podoba mi się i to bardzo.- pomyślałam.

~~Jednak dobrze, iż nie przywiązałam się jeszcze do niego i dzięki temu nie będę cierpieć.~~- stwierdziłam.

Podniesiona na duchu, około godziny 12:00 wyszłam z sali, w której leżałam przez kilkanaście dni. Razem z mamą pojechałam wreszcie do domu. Od razu poszłam do mojego pokoju. Wszystko leżało nietknięte. Porozrzucane książki, które miałam zamiar podpisać po powrocie ze spaceru, ale wypadek mi w tym przeszkodził, ubrania, przybory szkolne itp. Położyłam się na łóżku i myślałam o Adamie.

~~Mówił, że do mnie przyjdzie. Może coś mu się stało? Nie wiem, martwię się. Boże, co ja robię?! Przecież go za dobrze nie znam. Fakt- spodobał mi się, ale to nie powód, by się tak zadręczać. Na pewno jest cały i zdrowy. Zobaczył, że ze mną wszystko dobrze i stwierdził, iż już nie musi do mnie przychodzić. Wszakże ma swoje życie i nie będzie się przejmował jakąś gówniarą. Postanowiłam o nim zapomnieć. Raz na zawsze. 

Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Była to mama.
  •  Aniu, chodź na obiad. Zrobiłam Twoje ulubione danie.- powiedziała pogodnie.
  •  Lasagne?- spytałam.
  • Tak.- uśmiechnęła się szeroko.
  •  Super, już biegnę.- powiedziałam uradowana.
Od razu pobiegłam do jadalni. Danie przygotowane przez mamę było przepyszne. Gdy zjadłam chciałam zacząć z nią rozmowę na temat pójścia następnego dnia do szkoły. Wiedziałam, że nie będzie łatwo przekonać moją mamę, ale musiałam spróbować.
  •   Mamusiu, czy mogę jutro iść do szkoły?
  • Chyba żartujesz! Przecież niecałe dwie godziny temu wyszłaś ze szpitala. Miałaś wypadek. Nie zgadzam się.- odpowiedziała zdenerwowana.
  • Ale mamusiu. Nic mi nie jest. Rok szkolny się zaczął. Nie mam dużych zaległości i po co je nie potrzebnie zwiększać. Wiesz, jak się ciężko nadrabia. Poza tym chyba trzeba już zawitać do szkoły. Wakacje dawno się skończyły. Przecież będę pod opieką nauczycieli i jak coś będzie nie tak, to pójdę do pielęgniarki. Proszę zgódź się?- wtedy zrobiłam oczy, jak kotek ze Shreka.
  • No nie wiem…
  • Proszę…
  • Dobrze, ale jeżeli będzie coś nie tak, to idź natychmiast do pielęgniarki.- powiedziała z powagą.
  • Dziękuję, dziękuję, dziękuję!- „rzuciłam się” na mamę i zaczęłam ją bardzo mocno tulić.
  • Już dobrze.
Miałam po prostu dar przekonywania. Nie wierzyłam, iż w tym przypadku uda mi się ją przekonać, ale osiągnęłam zamierzony cel. Od razu pobiegłam ogarnąć sprawy z rzeczami potrzebnymi do szkoły. Tylko miałam problem. Otóż: „Jaki jest plan na jutro?” Z nadrabianiem nie było problemu, ponieważ miałam tak zwany „czas ochronny” i poza tym to dopiero początek roku, więc nie zdążyli jeszcze dużo przerobić, ale w niedzielę się nie dowiem planu.

~~Może wejdę na stronę szkoły i tam będzie- pomyślałam i tak zrobiłam.

Na szczęście znalazłam. Sporo lekcji, ale dam radę. Zaczęłam wszystko przygotowywać. Zajęło mi to sporo czasu. Gdy miałam wszystko gotowe, włączyłam ponownie laptopa i przejrzałam portale społecznościowe, strony plotkarskie, blogi. Nic nie było ciekawego, więc wyłączyłam. Nim się obejrzałam, na zegarze wybiła godzina 19:00. Poszłam zjeść kolację. Później skierowałam się do łazienki, aby się wykąpać. Nalałam do wanny dużo wody i ulubiony olejek. Ta mieszanka sprawiła, iż się odprężyłam. Przestałam nawet myśleć o Adamie. Przeleżałam chyba z godzinę. Byłam już zmęczona, więc wytarłam się puszystym ręcznikiem i ubrałam się w piżamę w lamy. Wiedziałam, że następny dzień będzie trudny, więc trzeba było być wyspanym. Położyłam się i dość szybko odpłynęłam…

1 komentarz:

  1. super rozdział, miło się czyta twoje opowidania <33

    czekam na następny :)

    u mnie tez nowy rozdział: http://nierealna-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Nie lubię spamu. Wchodzę na blogi, których użytkownicy komentują zamieszczone przeze mnie posty.