Siedząc na rozstawionych wcześniej krzesełkach, patrzyłam na
uczniów wchodzących na salę. Na pierwszy rzut oka wyglądali normalnie. Nie
mieli jakiś wyróżniających strojów, fryzur. Zdarzały się wyjątki, ale były to
tylko pojedyncze osoby. Obok mnie usiadła dziewczyna. Wyglądała na sympatyczną.
Nawiązałam z nią rozmowę. Przedstawiłyśmy się nawzajem i trochę
porozmawiałyśmy. Okazało się, że miała takie samo imię jak ja, czyli Ania. Nasza
dość miła konwersacja zakończyła się, gdy pani dyrektor zaczęła przemowę. Nie
lubiłam takich wystąpień, ponieważ na nich zawsze mówi się to samo. Dlatego
swój wzrok skierowałam na nauczycieli. Byłam ciekawa, jacy będą. Miałam
nadzieję, że potrafią wysłuchać swoich uczniów, pomagać w kryzysowych
sytuacjach. Moi nauczyciele w gimnazjum byli tacy. Choć dużo wymagali,
wspierali nas. Traktowaliśmy ich po prostu jak przyjaciół. Jednak wiedziałam,
że nie w każdej szkole tak jest, a przecież teraz jestem w liceum. Mówi się o
niesprawiedliwym traktowaniu uczniów poprzez np: zaniżanie ocen itp. Bałam się,
iż nie wywrę na nich dobrego wrażenia i będą stosować takie rozwiązania.
Niektórzy wyglądali na sympatycznych, inni na mniej. Jednak wiadomo, że szata
nie zdobi człowieka. Postanowiłam poczekać z oceną póki ich nie poznam. Gdy
dyrektorka skończyła swoją jakże ciekawą mowę, rozeszliśmy się do klas.
Najpierw musiałam na tablicy ogłoszeń znaleźć swoje imię i nazwisko, by pójść
do odpowiedniej klasy. Zrobiłam to dopiero wtedy, ponieważ nie chciałam w
wakacje wchodzić do szkoły. Żałowałam tego, ale po chwili odnalazłam salę. Okazało
się, iż chodzę do klasy z zapoznaną na apelu dziewczyną. Cieszyłam się z tego
faktu. Dosiadłam się do niej. Po chwili do sali weszła nasza pani
wychowawczyni. Nazywała się Joanna Kowalska. Była to młoda, bardzo wysoka i
piękna kobieta. Uczyła ona języka polskiego. Podejrzewałam, że niedługo uczy w
tej szkole. Wyglądała na 27-28 lat. Przywitała się z nami. Następnie czytała z
listy nasze imiona i nazwiska. Gdy usłyszeliśmy własne, musieliśmy wstać i
opowiedzieć o sobie. Nigdy nie lubiłam tego, gdyż bałam się wzroku i oceny całej
klasy. Gdy usłyszałam swoje imię i nazwisko, wstałam i powiedziałam, że lubię
rysować oraz po skończeniu liceum chciałabym iść na architekturę na Uniwersytet
Warszawski. Kończąc krótką wypowiedź odetchnęłam z ulgą i kompletnie się
wyłączyłam. Ocknęłam się, kiedy pani zaczęła dyktować plan na następny dzień.
Nie zapomnę swojego zaskoczenia, kiedy zobaczyłam, ile tego dnia będę miała
lekcji. Po prostu masakra. Pierwszy dzień i już siedem lekcji. Jednak
wiedziałam, iż w liceum nie będzie łatwo i będzie trzeba dać sobie radę. Gdy
wychodziłam z sali podeszła do mnie Ania
- Dzisiaj organizuję imprezę. Może przyjdziesz? Świetna muzyka, atmosfera, przystojni chłopacy.- spytała radośnie
- Dziękuję za zaproszenie, ale niestety dzisiaj jestem zajęta.
- To szkoda. Muszę już iść. Do zobaczenia jutro. Pa.
- Pa.
Nie chciałam iść. Może dzięki temu stałabym się lubiana, ale wiedziałam, iż na takich imprezach przelewa się alkohol i jeszcze gorsze świństwa. Podejrzewałam, że namawiano by mnie to ich spróbowania. Wolałam nie być w takiej głupiej sytuacji. Jedna rzecz mnie dziwiła. Organizowanie imprez w środku tygodnia. Rozumiem w piątek lub sobotę. Ale w poniedziałek? Kac i zmęczenie, a następnego dnia trzeba iść do szkoły. Bezsens. Dlatego odmówiłam. Wolałam żywa pójść na lekcje.
Wróciłam do domu. Nie wiedziałam, co
z sobą zrobić. Była godzina 12:00, a ja nie miałam pomysłu na spędzenie czasu.
Przebrałam się w wygodniejsze ubrania i poszłam oglądać telewizję.
Postanowiłam, że nie warto siedzieć w domu i stwierdziłam, iż pójdę na spacer
do parku. Wzięłam tylko telefon i wyszłam z domu. Gdy dotarłam do parku,
usiadłam na ławce i słuchałam śpiewu ptaków. Zauważyłam parę, która siedziała
na jednej z ławek. Wyglądali na bardzo szczęśliwych. Przytulali się, wymieniali
pojedyncze pocałunki, rozmawiali. Zastanawiałam się jak to jest, kiedy jest się
zakochanym. Chciałam poznać to uczucie, ale nie trafiłam na odpowiedniego
chłopaka. Gdy był jakiś przystojny, nie miał za dużo w głowie. Nie traktował
niczego poważnie. Jak któryś jednak był inteligentny, nie grzeszył wyglądem.
Wiedziałam, iż wygląd nie jest najważniejszy, ale nie chciałam chodzić z
pryszczatym, mającym brudne włosy chłopakiem. To chyba oczywiste. Sądziłam
również, iż przede wszystkim jestem jeszcze za młoda. Z chłopakiem trzeba
gdzieś wyjść, spędzać z nim czas. Obawiałam się, że może wpłynąć to na moje
stopnie. Stwierdziłam: Chłopaka będę szukała dopiero w liceum! Po kilkunastu
minutach spędzonych w parku, postanowiłam pójść do galerii. Była ona niedaleko,
więc pomyślałam, czemu nie? Zamyślona ruszyłam w drogę. Na zatłoczonej ulicy
było wyjątkowo głośno. Robotnicy zdzierali asfalt. Zrobił się bardzo długi
korek. Kierowcy byli strasznie podirytowani. Cieszyłam się, że nie jadę
samochodem bądź komunikacją miejską. Wtedy zmarnowałabym swój cenny czas. Po
paru chwilach byłam już w galerii. Nie chodziłam zbyt długo, ponieważ
zadzwoniła do mnie mama. Chciała, abym szybko przyszła do domu. Idąc
przyspieszonym krokiem, kierowałam się w kierunku domu. Przechodząc przez jedno z przejść
dla pieszych, nagle poczułam ból ...
kto wybawi Anię z opresji? :) ciekawy rozdział, czekam na kolejne
OdpowiedzUsuń~marcik955
Hejka,
OdpowiedzUsuńNatrafiłam na Twojego bloga przypadkiem i od razu przeczytałam informacje o Tobie i o tym o czym piszesz. Historia mnie zainteresowała, bo lubię takie niebanalne, trudne opowieści. Jednym tchem przeczytałam prolog i dwa pierwsze rozdziały. I sposobało mi się! W sumie na razie nic konkretnego się nie dzieje, jest to początek historii, ale szybko nadrobię zaległości. Czuję ból Ani i jej tęsknotę za prawdziwą miłością. Mam nadzieję, że dziewczynę spotka w końcu szczęście.
Nowa szkoła, nowi ludzie... To zawsze jest trudne i ciężkie. Jestem ciekawa czy Ania się odnajdzie w nowym miejscu i czy druga Ania okaże się fajną przyjaciółką.
Twój styl pisania jest lekki, dobry i poprawny, nie mam zastrzeżeń. Być może opisy powinny być troszkę nieco rozbudowane, np. miejsc, ludzi i odczuć, ale to tylko taka moja drobna sugestia. Każy pisze jak chce :)
Wyłapałam drobny błąd w słowie "podirytowani". Chyba wiesz jaki? ;)
I jeszcze to zdanie : "Podejrzewałam, że niedługo uczy w tej szkole." Brzmi trochę niejako, bo "niedługo" używamy bardziej do sytuacji gdy coś ma się wkrótce skończyć. Może spróbuj to napisać jakoś w stylu "Podejrzewałam, że uczy w tej szkole od niedawna".
To tyle :) Bardzo chętnie dodałabym Cię do moich ulubionych blogów. Co powiesz na wymianę? Zapraszam na opowiadania do mnie: kartkapapieru.blogujaca.pl
Pozdrawiam ciepło